środa, 24 września 2014

Sukienka z koronki,dół z tiulu,jak ja to szyję?

Nawet sobie nie wyobrażacie jaką przeżyłam katastrofę,nie szyłam prawie miesiąc.
Dlaczego?
Zepsuła mi się maszyna,Pan z serwisu powiedział ,że naprawa będzie kosztować około 300zł.
Załamałam się całkowicie,co za ironia losu,teraz kiedy mam czas i mogłabym szyć do upadłego
dużo bardzo dużo to nie mam mojej Bernetty.
Obdzwoniłam różnych mechaników,było ich trzech nie dali rady,jeden z nich poświęcił się i w domu
swoim poświęcił całą sobotę i niedzielę,okazało się że jest do wymiany koszyk chwytacza,
nigdzie się go nie kupi jak tylko ratuje serwis z Krakowa,wymiana koszyka,opłata kuriera jeszcze na dodatek poszła płytka od oświetlenia,żarówki ledowe.
A ponieważ czekało mnie dużo wydatków,zakup węgla na zimę,wesele 20.09,nie mogłam sobie pozwolić na naprawę.
Moja przestroga dla Pań         nie kupujcie maszyn z plastikowymi częściami i to na dodatek wykonane w Chinach.Jeśli macie zamiar kupować maszynę do szycia to tylko na częściach ze stali 
i wykonane w fabrycznie w zakładach które je produkują.
Zmuszona byłam przeprosić moją starą maszynę,znieść ze strychu i oddać do regulacji znajomemu 
mechanikowi.Był tak miły a szczególnie jego żona,że na czas naprawy pożyczyli mi swojego
Singera z lat 80-siątych,szyła świetnie.
Regulacja mojej maszyny starej trwała nie długo
Człowiek szybko przyzwyczaja się do wygód.Jakoś mi dziwnie szyć na tej starej,co prawda kupiłam
ją tanio w Tesko,ale szyje ona wszystko.Tylko nie ma wielu funkcji które ma Bernette.Tak jak już pisałam wcześniej naprawa będzie musiała poczekać z dwa miesiące,dzieci obiecały że mi pomogą
i zrobią z rzutkę.
Musiałam,byłam zmuszona się cofnąć o parę lat i szyć na antyku.
Poradziłam sobie bo musiałam.     Możecie mi tylko współczuć.
Tymczasem koniec narzekania,bo z każdej sytuacji jest wyjście.Uszyłam spódnicę,przerobiłam parę
bluzek.
Co najważniejsze obszyłam rodzinę na wesele a w między czasie szyłam sukienkę dla siebie.
Trochę mi się przytyło i sukienkę którą Wam wcześniej opisywałam z burdy jest zbyt obcisła.
Miałam koronkę,szyfon a tiul kupiłam idealnie pasujący kolorem do koronki.
Sukienki dla córek już dużo wcześniej mieliśmy opracowane modele.
Czas gonił mnie niemiłosiernie,przez zepsucie maszyny straciłam aż dwa tygodnie,ale zdążyłam.
Co prawda moją sukienkę jeszcze kończyłam w sobotę w dzień ślubu ale znacie to przysłowie
"szewc bez butów chodzi",dobrze że fryzjerka uczesała mnie rano.
A oto efekt końcowy,tuż przed wyjściem na przyjęcie weselne.





 Torebkę sama sobie ozdobiłam była cała czarna,pasek był ze sznurka,zmieniłam na łańcuszek.


 Górę sukienki na pewno poznajecie,uszyłam ją z formy bluzki którą Wam opisywałam w poprzednim poście,nie wiem dlaczego ale bardzo mi się podobają te modele z dekoltem woda lub jak 
to piszą inni fale.Ponieważ jest modne i pięknie się prezentuje,uszyłam sobie,pomyślałam dopóki
jest modne można korzystać.
Natomiast dół uszyłam z tiulu z trzech falban,dwie od pasa podwójne,ostatnia przezroczysta,pojedyncza.Wszystkie naszyte na podszewce w tym samym odcieniu.
 Umarszczony tiul przyszyłam zygzakiem na prawej stronie podszewki 20cm w dół od linii pasa.
 Następnie szew ten zakryłam podszewką nie odcinając ją tylko nakładałam na tiul 0.5cm.



Aby tiul był bardziej stojący od lewej strony do dołu pierwszej i drugiej falbanki przyszyłam jeszcze jedne umarszczone falbanki ale długością większe i tak:pierwsza falbanka spód z dwóch szerokości
natomiast wierzchnia z trzech szerokości,wierzchnia dołem lekko marszczona spodnia nie.
Druga falbanka spód z trzech szerokości wierzchnia z czterech także umarszczona.Efekt widzicie na 
zdjęciu.Górę sukienki połączyłam z dołem paskiem gumowym cały wyszyty cekinami na wierzchu
kupiłam go gotowy,tylko kokardkę zrobiłam z koronki z tej co jest uszyta góra sukienki.
Sukienkę szyłam na maszynie najpierw Singer moja Bernetta spakowana czeka na wysyłkę.



 Obecnie szyję na tej po lewej stronie
Nie jest źle ale przyzwyczaiłam się do luksusu
a teraz muszę pocierpieć.







Czy Wy byłyście już kiedyś w takiej sytuacji?
Może ja przesadzam bo wiem że nie które panie szyją jeszcze na starych typach maszyn,ale wierzcie mi ja też bardzo długo czekałam na tą wyśnioną wymarzoną i raptem szyłam na niej trzy lata.
Pan z serwisu Starachowice napisał mi na pocztę żebym sobie kupiła Łucznika 477 bo tą którą kupiłam jest jednorazówka bardzo mnie to zdenerwowało,bo przecież maszyna za 1700zł
nie może być jednorazówką.
Natomiast Pan z Krakowa pocieszył mnie że dokonałam trafnego wyboru ale miałam pecha,
naprawi i będę mogła nie wiem przez jaki okres cieszyć się nią dalej.
Ale gdybym teraz miała kupować nową maszynę to na pewno patrzała bym czy nie jest produkowana
w Chinach.
To tyle na razie moich żalów jest mi troszkę lżej na duszy że mogłam Wam o tym napisać.
Wszystkim Wam życzę aby się Wam nigdy się nie zdarzyło to co mnie,jeśli będziecie zmieniać 
maszynę do szycia to z przyjemności z marzeń a nie z przymusu tego Wam życzę.
Napiszcie co sądzicie o moich wrażeniach,a także swoich spostrzeżeniach.


















































 












 

 



Moja lista blogów

Ciekawe artykuły

Szukaj na tym blogu

szycie od A do Z

Powered By Blogger